26 listopada 2011 roku miałam zaszczyt uczestniczyć w pierwszej edycji warsztatów
organizowanych przez firmę Pasart.
Zaczęło się od tego, że przeglądając blog Michelle i podziwiając jej piękne prace, trafiłam na ankietę.
Wypełniłam ją i, przechodząc przez skomplikowany proces rekrutacyjny, dostałam się!:-)
Chętnych było naprawdę sporo...
Ucieszyłam się niezmiernie, bo to pierwsze warsztaty, w których brałam udział.
Nauczyłam się wielu nowych rzeczy.
Ale od początku...
Zjawiłam się w wyznaczonym czasie i miejscu (czytaj: sobota, godz. 10:00,
Caffe Zielona Gęś przy ul. Nowowiejskiego 8 w Poznaniu).
Zostałam bardzo miło powitana, poznałam organizatorów, prowadzące i pozostałe uczestniczki warsztatów.
Zamówiłam sobie kawkę, której limit nie był ograniczony i przystąpiłam do działania.
Przydzielono mnie do drugiej grupy, która najpierw zaczęła "liczyć" koraliki.
Nasza prowadząca - Weraph, to miła i cierpliwa Kobieta.
Bardzo mi pomagała, bo jako jedyna nie miałam wcześniej styczności z tworzeniem biżuterii.
Dodatkowo posługiwanie się szydełkiem okazało się dla mnie czarną magią.
Nawet łańcuszka nie potrafiłam zrobić.
Dzięki wskazówkom Weroniki powolutku coś się wykluwało...
Po 3 godzinach zajęć ja miałam dopiero 1/3 bransoletki.
Tak mnie wciągnęło szydełkowanie koralików, że na drugi dzień udało mi się skończyć.
I pomyśleć, że Weronice zajmuje to tylko ok. 2 godzin. Wiem - trening czyni mistrza.
Może kiedyś dojdę do takiej wprawy. Jestem zachwycona tego typu biżuterią!
Tak mi się spodobało jej robienie, że na pewno nie poprzestanę na tej jednej bransoletce.
Musze tylko zaopatrzyć się w odpowiednie materiały.
Niesamowite jest to, że nie ma przy tym bałaganu! Nie to, co przy moich karteczkach... ;-)
Drugim plusem jest możliwość robienia tego gdziekolwiek.
Wystarczy tylko nawlec na kordonek odpowiednią ilość koralików w danej sekwencji i jazda!
Niesamowite!:-)
A jak to wycisza człowieka!
Weroniko - dziękuję Tobie za zaznajomienie mnie z cudowną techniką tworzenia biżuterii!:-)
Potem był pyszny obiadek!:-) Pierwszy raz jadłam ryż pomieszany ze szpinakiem!
Do tego był kawał mięcha (filet z kurczaka) nadziewany serem i papryką w sosie pomidorowym!
Mniam, mniam!:-)
Kolejnym punktem programu były zajęcia fotograficzne prowadzone przez Agnieszkę.
Tę Kobitę dopiero wymęczyłam moimi pytaniami i problemami... Znosiła to z uśmiechem!;-)
Na początku zaprezentowała nam, w postaci pokazu slajdów, teorię dotyczącą fotografii.
Cenne wskazówki!:-)
Następnie pokazała nam, w jaki sposób tanim kosztem stworzyć sobie namiot bezcieniowy.
Pomysł genialny w swojej prostocie! Tylko trzeba mieć na to miejsce w mieszkaniu...
Po teorii przyszła pora na praktykę.
Nauczyłam się moim, już nie nowym, kompakcikiem robić ładne zdjęcia.
Dzięki Agnieszce odkryłam funkcje, których wcześniej nie używałam.
Dodatkowo prowadząca pokazała nam również, jak obrabiać fotki w programie graficznym.
Agnieszko - to była przyjemność uczestniczyć w Twoich zajęciach! Dziękuję!:-)
Zdjęcie biżuterii wykonane po udzieleniu wskazówek przez Agnieszkę:
Na deser zostawiła nas sobie Michelle. Pozytywnie nakręcona Dziewczyna! Gaduła nie z tej ziemi!
Specjalistka m.in od scrapbookingu i decoupage'u .
Naszym zadaniem było stworzenie wisiorka z kawałka drewna oraz papierów i serwetek.
Prowadząca użyczyła nam swoje przybory i niezbędne materiały.
Każda z nas miała identyczny zestaw startowy, a w rezultacie powstały różne prace.
Przekonałam się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Nie sądziłam, że technika zdobienia przedmiotów metodą decoupage jest taka prosta.
Przy okazji Michelle zdradziła nam kilka swoich sekretów, które na pewno przydadzą się w moich poczynaniach z papierem.
Michelko - dziękuję Tobie za fantastycznie spędzony czas na robótkach ręcznych i miłych pogawędkach!
Na blogu Pasart jest więcej zdjęć, a także filmik! Polecam!
U Agnieszki jest fotorelacja!:-)
Dziękuję firmie Pasart za umożliwienie mi uczestniczenia w tych warsztatach!
To było dla mnie cudowne przeżycie!
Tutaj wszyscy razem (zdjęcie autorstwa Agnieszki):
A tu foteczki zrobione już w domciu:
Pozdrawiam serdecznie!:-)
Zuziu, świetna relacja:)
OdpowiedzUsuńAle Wam zazdroszczę... szkoda, że wcześniej nie wiedziałam:( Widzę, że było super i taka fantastyczna atmosfera:)
Wisiorek "domek" jest przeuroczy! :D
OdpowiedzUsuńDzięki za udział w losowaniu i trzymam kciuki :*
no, no..
OdpowiedzUsuńnie dość, że się różnych technik nauczyła, to jeszcze zdjęcia będzie obrabiać.. a ja będę patrzeć na takie zdjęcia, i mi wstyd będzie moje zamieszczać....
Oj, ale mi miło:) Taki obszerny reportaż! Ciesze się, że mogłam cię zarazić koralikowymi sznurami!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy! Dziękuje za wspolnie spędzony czas;)
Jakie cudeńka zrobiłaś. Bransoletka bardzo mi się podoba. Bardzo miły dzień :)
OdpowiedzUsuńo jacie
OdpowiedzUsuńależ piękności zrobiłaś ja też chcę